26-01-2013 00:05 Z ust wystawał mu miecz Apokalipsa rozdział pierwszy . Znowu mamy opis zdarzenia na nieboskłonie ? Czy rzeczywiście ? Rev 1:12-17 br "(12) Wówczas obróciłem się, żeby zobaczyć, kto do mnie mówi. I ujrzałem siedem złotych świeczników, (13) a wśród nich kogoś, kto był podobny do Syna Człowieczego. Miał na sobie szatę długą aż do ziemi i był przepasany wokół piersi złotym pasem. (14) Głowa jego i włosy były białe jak wybielona wełna lub jak śnieg, a oczy miał płomieniste jak ognie. (15) Stopy - niby z cennego metalu rozżarzonego w ogniu, a głos rozbrzmiewał niczym szum wód potężnych. (16) W prawej ręce trzymał siedem gwiazd, z ust wystawał mu miecz obosieczny. Całym zaś wyglądem swoim lśnił jak słońce w swej mocy. (17) Ujrzawszy Go upadłem Mu jak martwy do stóp, a On położył na mnie swą prawą rękę i powiedział: Nie bój się! Ja jestem Pierwszy i Ostatni." ( Biblia Warszawska źródło >>tutaj ) Rev 1:12-17 bpd "(12) I obróciłem się, aby widzieć głos, który mówił ze mną; i gdy się obróciłem, zobaczyłem siedem złotych świeczników, (13) a pomiędzy świecznikami kogoś podobnego do Syna Człowieczego, ubranego w szatę do stóp długą i przepasanego na piersiach złotym pasem. (14) Jego głowa i włosy (były) lśniące jak biała wełna, jak śnieg, a Jego oczy jak płomień ognia; (15) Jego stopy (były) podobne do roztopionego mosiądzu, jakby rozżarzonego w piecu, a Jego głos (był) jak szum wielu wód. (16) W swojej prawej dłoni trzymał siedem gwiazd, a z Jego ust wychodził ostry obosieczny miecz i Jego twarz jaśniała jak słońce, gdy świeci w swojej mocy. (17) Gdy Go zobaczyłem, padłem do Jego stop jak martwy. On natomiast położył na mnie swoją prawą rękę i powiedział: Nie bój się, Ja jestem Pierwszy i Ostatni," ( przekład dosłowny źródło >>tutaj ) „Syn człowieczy”, to już wiemy , ta nazwa pojawia się , kiedy autor spogląda na Księżyc i mówi o nim ( jeśli nie dowierzasz , a masz prawo, to porównaj >>tutaj , tego terminu , w takim sensie użył Mateusz , kolega ) . „Ujrzałem siedem świeczników”- z przyzwyczajenia już spoglądamy w niebo i szukamy na nim gwiazd o wschodzie słońca lub o zachodzie . Będzie ich siedem , kiedy reszta już zbladła ( lub jeszcze nie zajaśniała ) . Rzeczywiście , w obecności atmosfery i słabego światła słonecznego bywa ich kilka jasnych , tak że siedmiu doliczysz się . Zagadka Pomiędzy jakimś „głosem” a widokiem nie ma związku . Głos był osobno , a widok pojawia mu się tam , gdzie autor tekstu spojrzał . Nie widzi „syna człowieczego” ale kogoś podobnego(?) do niego . To jest zagadka połączona z opisem zjawiska na niebie . Na zakończenie padają tajemnicze słowa „jestem pierwszy i ostatni”, które otwarcie sygnalizują zagadkę i domykają ją . Dają się one zrozumieć po poprawnym odgadnięciu , kim był obiekt „podobny”. Oprócz obrazu przenośnego , poetyckiego ( opis słońca czy księżyca ubranego w szatę światła ) , mamy tu warstwę podpowiadaną i dosłowną . Jak zwykle w zagadce , mamy warstwę( nurt) domyślną, podpowiedzianą czytelnikowi i warstwę konkretną ( dosłowną ) , znaną jedynie autorowi . Poznanie warstwy konkretnej , która jest ukryta , prowadzi do rozwiązania zagadki . Warstwa podpowiadana Jeśli nie dowierzając dziwacznej wizji zaczniemy szukać rozwiązania „na niebie” , to mamy błędnie pomyśleć , że jest to opis Słońca o wschodzie lub zachodzie , bo jest drugim po Księżycu obiektem , podobnym co do wielkości i sposobu poruszania się . „Jego głowa jak śnieg, oczy jak płomień ognia”- z czymś takim spotkaliśmy się już przy opisie „Anioła” w „zmartwychwstaniu” : Mat 28:3 „Jego twarz lśniła jak błyskawica, a odzienie miał białe jak śnieg” ( porównaj >>tutaj ) i był to wówczas opis Słońca . Tym bardziej wydaje się to słuszne , że „stopy – niby … w rozżarzonym ogniu”, co podpowiada , że pod obiektem jest rozgrzana słońcem ziemia . Dochodzimy do „miecza wychodzącego z ust” i jest tu mowa o horyzoncie przecinającym tarczę obiektu ( czy raczej jest to skojarzenie z mieczem . Krawędź miecza jest prosta i ostra , linia horyzontu jest taka właśnie , prosta i ostra ). Jednak gdyby to było Słońce przecięte na wysokości „ust”czyli wystające większą częścią tarczy ponad horyzont , to byłoby zbyt jasno i nie było by jeszcze gwiazd ( „świeczników”) na niebie . Musimy więc zweryfikować trop . I tak dochodzimy do warstwy dosłownej zagadki. Warstwa dosłowna Rzecz tkwi w umowie czym jest „syn człowieczy” . Jest on Księżycem w pełni ( Faza1) ( porównaj >>tutaj ). Dopóki nie był w pełni , dopóty się nie narodził . Kiedy jest już po pełni , ubywa go , jest więc tylko „podobny”do Syna Człowieczego . Jest to opis wschodu Księżyca po zachodzie Słońca w czasie ciepłej pory roku , po osiągnięciu pełni dzień wcześniej . I był taki moment w tamtych czasach 1-5-26 g.19:23 ( zrzut ekranu, widok z atmosferą >>tutaj ; na lewo od wschodzącego księżyca i trochę powyżej widoczne jest kilka jasnych punkcików , jest ich siedem , to są „świeczniki”) . Wgląd w tamtą epokę uzyskaliśmy przy pomocy programu komputerowego Stellarium. Słońce dopiero co zaszło , więc horyzont jest jeszcze rozświetlony złociście . Spoza horyzontu wyłania się Księżyc lecz nie jest już w pełni ( Faza 0,99 i maleje ) - zmniejszanie dopiero się zaczęło więc jednak „świeci w swojej mocy”. Jest lśniący jak śnieg ( biel śniegu jest łagodna, podobnie jak biel wełny ) . Roztacza dookoła światło - to jego szata , aż do ziemi . Pod nim ziemia rozżarzona po upalnym dniu . Na niej są jego stopy . Przepasany jest w poprzek „na piersiach”złotym pasem jeszcze rozświetlonego ponad horyzontem nieba . Tylko niewielka część tarczy jest poniżej horyzontu , który ją przecina ( na wysokości „ust”około 8/10 tarczy widoczne ) - to ten obosieczny miecz . A jego głos był jak szum wielu wód Znane zjawisko , kiedy ktoś do nas mówi , a my zajęci jesteśmy kontemplowaniem jakiegoś widoku , bądź jakiejś myśli . Wówczas głos tej osoby i jej słowa są jak szum i sens ich do nas nie dociera . Potwierdza to wstępne przypuszczenie , że głos i obraz były odrębne od siebie . Kiedy kontemplował obraz , produkt swojej wyobraźni , z boku ktoś mówił do niego ale on go nie słuchał . Padłem do jego stóp jak martwy. Wyznanie wiary To oznacza , że dla autora tekstu Księżyc był jego bogiem . To jest wyznanie wiary (!) . Jestem pierwszy i ostatni „Jestem pierwszy i ostatni”. Księżyc jest pierwszy przed Słońcem na niebie ( bo Słońce pokaże się tam dopiero za kilkanaście godzin ) . Przez poprzedzające 14 dni Księżyc kroczył za Słońcem . Kiedy pojawiał się ponad horyzontem Słońce już tam było , był więc drugi , a zarazem ostatni . Jednocześnie od tego momentu zmienia się konfiguracja „poprzedzania” . Od tego dnia , przez kilkanaście następnych dni , to Księżyc będzie poprzedzał Słońce w wędrówce po nieboskłonie , jest więc pierwszy . Stoimy w punkcie granicznym . Wszedł jako drugi i stał się pierwszym . W sensie matematycznym jest albo drugi albo pierwszy ale w sensie psychologicznym czyli w takim , w jakim my przeżywamy sytuacje zmian pozycji ( np. społecznej , np. awansu ) , to takie przejście nie dokonuje się w nas gwałtownie w jednej chwili . Jakiś czas po awansie jesteśmy ( czujemy się ) jeszcze jednym i drugim . Jest to przykład głębokiej antropomorfizacji (1*). Zagadka została rozwiązana . Warto zauważyć , że każde słowo , dosłownie każde miało znaczenie doprecyzowujące obraz . Pozostał jeszcze jeden dziwny zwrot . Zatrzymajmy się więc jeszcze nad nim . Nie bój się Jeszcze jeden dziwaczny element , już spoza samej zagadki ale frapujący . Oto kiedy padają kluczowe słowa zagadki „Jestem pierwszy i ostatni”, to poprzedzają je znane z wypowiedzi JP2 słowa : „Nie lękajcie się”tu w formie „nie bój się”. Niby cóż mogą one znaczyć , jeśli w ogóle coś znaczą? Dlaczego ktoś miałby „lękać się” czy „bać się”słuchając opowieści , a może lękać się w ogóle , w życiu ? - takim torem podążają nasze myśli , kiedy próbujemy zrozumieć . Akurat w tej opowiastce te słowa pozornie odnoszą się do narratora ( u JP2 były zawołaniem przy okazji przemówień ) . W rzeczywistości są one przeznaczone dla słuchacza ( czytelnika) . To nie jest zwykła opowieść ale to jest zagadka , która ma charakter agonalny (2*) , uśmiercający ( porównaj Zagadka w NT , cytat z Huizingi >>tutaj ) . To jest sytuacja , jak wtedy , kiedy kat , który ma ściąć właśnie głowę ofiary chce , żeby ofiara w tym momencie pozwoliła mu na to, żeby nie robiła przeszkód . Mówi więc do niej „nie bój się”. Po czym zadaje cios . Słowa zagadki „Jestem pierwszy i ostatni”są takim właśnie ciosem zadanym bezbronnemu słuchaczowi ( no bo nie autorowi tekstu ) , nieświadomemu , że znalazł się w pułapce zagadki i właśnie zostaje nią „spętany”(2*). Mógłby on odczuwać w tym momencie jakiś lęk , jakiś niepokój . Nie byłby wówczas w pełni wstępnie obezwładniony w swojej ufności . Najmniejszy przejaw niepokoju byłby przejawem walki , nawet gdyby był tylko jej zaczątkiem . Katu jest potrzebna pełnia panowania nad ofiarą , uspokaja ją więc przedtem , po czym perfekcyjnie wykonuje wyrok . Takie są osobowości psychopatyczne – przenika je pragnienie panowania nad światem , O tym typie osobowości pisałem omawiając teksty JP2 ( Laborem exercens >>tutaj , podtytuł Osobowość nekrofilna( psychopatyczna) ) : „odczuwa nieustanne pragnienie kontroli nad drugimi , drażnią go ( u nich) oznaki wolności”. --- (1*)antropomorfizm przypisywanie przyrodzie żywej i martwej ludzkich cech i motywów postępowania; wyobrażanie sobie bogów na podobieństwo człowieka Etym. - gr. ánthrōpos 'człowiek'; (Kopaliński) (2*) ” ...zagadka ...ujawnia swój agonalny charakter, czyli swoją zdolność do pokonywania przeciwnika. Na stronie 161 pisze o odpowiedzi na zgadywankę tak: 'Jest ona rozwiązaniem, nagłym wyzwoleniem się z więzów jakie pytający nałożył pytanemu. Stąd też prawdziwe rozwiązanie z nagła obezwładnia pytającego.' Zwróćmy uwagę na użyte słownictwo. 'pytający nałożył więzy pytanemu' i 'rozwiązanie obezwładnia pytającego '.” . Johan Huizinga Homo Ludens – zabawa jako źródło kultury Czytelnik W-wa 1985 |
|