powrót



Korea Północna ma broń nuklearną! (źródło: gazeta.pl)


 cnn, afp, ap, mak  24-04-2003, ostatnia aktualizacja 24-04-2003 21:43


Jak podaje CNN, przyznała się do tego delegacja Korei Północnej w drugim dniu pekińskiego szczytu 


Koreańczycy powiedzieli "otwarcie i bezczelnie" w Pekinie, że mają broń nuklearną - powiedział w czwartek CNN anonimowy przedstawiciel rządu Busha, "bliski rozmowom" z Phenianem. Toczą się one w stolicy Chin od środy, delegacje amerykańska, północnokoreańska i chińska mają znaleźć wyjście z kryzysu nuklearnego na Półwyspie Koreańskim. Wywołało go pół roku temu oświadczenie władz komunistycznej części Korei, że wznawia ona program produkcji wzbogaconego uranu.


O posiadaniu broni poinformował Amerykanów dyrektor generalny północnokoreańskiego MSZ Li Gun, który przewodniczy delegacji z Phenianu. "I co teraz zrobicie?" - miał następnie spytać Jamesa Kelly'ego, podsekretarza stanu USA, który stoi na czele delegacji amerykańskiej. Co do dalszego przebiegu tego dramatycznego spięcia istnieją dwie wersje. Telewizje CNN i NBC podały, że Koreańczycy zapowiedzieli, że zamierzają przeprowadzić testy. Sensacyjną wiadomość skorygowano natychmiast z oficjalnego źródła amerykańskiego "bliskiego sprawie". - Słowo "testy" nie padło, pracujemy nadal nad tłumaczeniem [wypowiedzi strony północnokoreańskiej - red.], ale doszło do nadinterpretacji - twierdzi źródło. Przedstawiciel administracji stara się też ochłodzić ton relacji telewizyjnych, mówiąc: - Koreańczycy powiedzieli jedynie to, o czym wiemy. Mają broń masowej zagłady. To nie jest dla nas zaskoczeniem, bo wiedzieliśmy o tym.


Według źródła CNN Korea Północna zaproponowała demontaż arsenału jądrowego w zamian za zagwarantowanie przez Amerykę układu o nieagresji z Phenianem.


Rozmowy pekińskie, które miały trwać do piątku, zostały przerwane przez Amerykanów w czwartek już po kilku godzinach. Przy braku oficjalnych wyjaśnień co do przyczyny jedynym możliwym wyjaśnieniem był czwartkowy antyamerykański komunikat agencji północnokoreańskiej KCNA. Pisze ona m.in.: "Sytuacja na Półwyspie Koreańskim jest tak napięta, że w każdej chwili może wybuchnąć konflikt spowodowany działaniami amerykańskimi", i wzywa Amerykanów do "zdecydowanego odejścia" od wrogiej polityki wobec Korei Północnej. Ogłaszając po południu zakończenie rozmów, sekretarz stanu Colin Powell powiedział, że Stany Zjednoczone nie chcą, by delegacja północnokoreańska, opuszczając Pekin "odniosła wrażenie, że USA i ich sojusznicy dadzą się zastraszyć".


Powell oświadczył też, że wnioskiem z dwudniowych rozmów jest przekonanie, że Stany Zjednoczone, ale też Chiny, Rosja, Japonia, Korea Południowa, Australia i inne kraju regionu nie mają wątpliwości, że Półwysep Koreański musi być wolny od broni nuklearnej.


Największymi optymistami byli chińscy organizatorzy spotkania. Agencja Xinhua podała, że po zakończeniu rozmów do Colina Powella dzwonił chiński minister spraw zagranicznych Li Zhaoxing. Obydwaj mieli stwierdzić, że spotkanie było "pożyteczne".



powrót