28-04-2013 23:05 Ślady materiałów wybuchowych w próbkach pobranych przez polskich śledczych . Błędna logika grozi utratą już zdobytej wiedzy . Oto dowiadujemy się , że w próbkach pobranych przez polskich śledczych z fragmentów wraku TU-154 w Smoleńsku , użyte na miejscu urządzenie pokazało na wyświetlaczu ślady materiałów wybuchowych , wnioskujemy więc , że był wybuch , wniosek narzuca się sam jako pierwszy . Dowiadujemy się o tym z artykułu Cezarego Gmyza w „Do Rzeczy”, który dotarł do dokumentacji z zapisami wskazań użytego w Smoleńsku urządzenia . Przypominamy sobie jednak , że Rosjanie umyli wrak około pół roku wcześniej przed tymi badaniami na obecność materiałów wybuchowych ( co nie wyklucza , że nie myli go ani wcześniej ani potem , przez dłuższy czas , gruntownie ) . Pojawia się także informacja kolejna , od producenta urządzenia pomiarowego , użytego przez śledczych w Smoleńsku , że wszelkie próby dotarcia do prawdy drogą pomiarów można zafałszować i to w obie strony , a więc ślady materiałów wybuchowych na elementach wraku likwidując , myciem odpowiednimi środkami i wówczas badania niczego nie wykażą , jak również ślady materiałów wybuchowych na elementach wraku celowo umieszczając i wówczas te ślady nie mogą być przyjęte jako dowód . Wiemy już , że wrak był myty przez Rosjan – czy dokładnie i skutecznie ? to nie ma znaczenia , skoro ekspert wyjaśnił , że mycie może być całkowicie skuteczne . Mamy więc sytuację , że wrak nie jest już materiałem dowodowym w kwestii obecności śladów materiałów wybuchowych i jednocześnie przyjmuje się , że jednak takim dowodem jest i jadą śledczy , i go badają . Jeżeli teraz dołączymy to absurdalne zestawienie dwóch sprzecznych osądów do naszej wiedzy o katastrofie smoleńskiej wywiedzionej przez Komisję Pana Antoniego Macierewicza , dokonaną w oparciu o żmudne i doniosłe naukowe analizy , to powstanie twór zawierający w sobie dwa sprzeczne osądy , który przestał być wiedzą . Mamy więc do czynienia tym samym , z czym spotkaliśmy się już przy analizie Nowego Testamentu (NT ) . Odsyłam do mojego tekstu ( >>tutaj ) . Ta operacja niweczy więc wartość wiedzy o katastrofie smoleńskiej z takim trudem zdobytej. Ci , którzy przyjęli jako wiedzę dane opisane przez redaktora Gmyza zrobili to , czego unika się w każdej nauce , żeby wiedza na obszarze tej nauki nie została zniweczona ( o tym szerzej i gruntownie w artykule Prawo Dunsa Scotusa a Nowy Testament >> tutaj ) . Wszelkie wnioski z badania wraku tupolewa należy odrzucić , nawet dotyczące uszkodzeń mechanicznych , bo jak zauważył celnie redaktor Ziemkiewicz w programie „Chłodnym okiem” ( Telewizja Republika) Rosjanie mogli wszystko , nawet mogli podrzucić do wraku złom z innej katastrofy , innego tupolewa . |
|