| 
 
 
 
 powrót źródło:
				wp.pl>wiadomości 
				Monika
				Olejnik rozmawia z biskupem Tadeuszem Pieronkiem - rektorem
				Papieskiej Akademii Teologicznej
 
				Monika
				Olejnik: Księże biskupie, czy ksiądz biskup poczuł się
				urażony tym, że w projekcie preambuły do konstytucji europejskiej
				brakuje odwołania do Boga?
 
 Tadeusz Pieronek: Byłem
				przede wszystkim zdumiony, a jeżeli chodzi o inne uczucia, to
				wydaje mi się, że jest to jakieś wmawianie ludziom czegoś, czego
				nie ma. To znaczy odwoływanie się do jakiejś wizji świata, której
				nie podziela wielu ludzi w Europie.
 
 Olejnik: A czy
				to jest chęć napisania na nowo historii?
 
 Pieronek:
				Nie da się historii na nowo napisać. Mamy w pamięci takie próby,
				podczas edukacji w epoce PRL-u przedstawiano nam historię w
				zupełnie innym świetle i wydaje mi się, że to się wpisuje w te
				tendencje. Wykreśla się pewne bardzo poważne fragmenty historii,
				żeby stworzyć nową historię. Tego się nie da zrobić. To jest
				zabieg zupełnie karkołomny i nie do zaakceptowania.
 
 Olejnik:
				Ale czy takie chęci mogą spowodować to, że część katolików
				powie nie dla Unii Europejskiej?
 
 Pieronek: Myślę,
				że zapewne ktoś tak to odbierze. Sądzę, że trzeba patrzeć na to
				spokojniej, choć rzeczywiście trzeba mieć pogląd stanowczy, że
				tak nie wolno robić - a więc spokojnie, dlatego że te tendencje
				nie pojawiły się w Europie dziś.
 
 Olejnik: Czyli
				rozumiem, że ten projekt preambuły nie zniechęca księdza biskupa
				do tego, żeby powiedzieć tak dla Unii Europejskiej?
 
 Pieronek:
				Absolutnie nie. Mi się to nie podoba - wyrażałem to już
				wielokrotnie - i nigdy tego rodzaju poczynań nie poprę i nie
				uznam za sprawiedliwe. Jest to rzeczywiście zapis upokarzający
				ludzi wierzących, po prostu chociażby dlatego, że się ich nie
				dostrzega. Nie wolno robić takich rzeczy w imię... W imię czego?
				W imię jakiegoś pomysłu, czyli w imię ideologii tego nie wolno
				robić.
 
 Olejnik: Na przykład w imię tego, że część
				członków konwentu uważa, że wpisanie chrześcijaństwa do
				unijnej konstytucji zostanie odebrane jako gest antyturecki i
				ustanawianie religijnego kryterium członkostwa Unii
				Europejskiej.
 
 Pieronek: Ten sam gest druga część
				społeczeństwa uzna za nieuprawniony. Musi nastąpić jakiś
				kompromis. Zresztą to samo dotyczy kwestii Invocatio Dei. Ja
				rozumiałbym sprzeciwy, gdyby chodziło o takie invocatio, w którym
				odwołujemy się tylko do Boga. Ale jeżeli jest to również
				odwołanie się do najwyższych wartości uznawanych przez ludzi
				niewierzących, nie widzę żadnego powodu, żeby tego rodzaju zapisu
				nie było w konstytucji, bo jest to po prostu jednak uznanie
				racji, a przekreślenie racji drugich.
 
 Olejnik: A
				gdyby było odwołanie się do dziedzictwa religijnego, czy to nie
				pogodziłoby wszystkich stron?
 
 Pieronek: To jest
				inna sprawa. Odwołanie się do dziedzictwa religijnego jest
				stwierdzeniem faktów historycznych, to jest zupełnie coś
				innego. To jest to minimum, które dotyczy przeszłości.
				Invocatio nie dotyczy przeszłości, tylko dotyczy całości, dotyczy
				także przyszłości Europy - tych wartości, które dla ludzi
				wierzących są najwyższe.
 
 Olejnik: A może w
				preambule powinno być odniesienie i do chrześcijaństwa, i do
				judaizmu, i do islamu?
 
 Pieronek: Nie mam nic
				przeciwko temu, ponieważ zarówno judaizm, jak i islam w
				jakiejś mierze, toute proportion gardée, oczywiście
				wpłynął na kulturę, tworzył tę kulturę europejską.
 
 Olejnik:
				Przeciwko takiemu zapisowi protestuje posłanka Fogler, która
				walczy o odwołanie się do Boga; mówi, że korzenie Europy
				nie wywodzą się z islamu.
 
 Pieronek: Zapewne te
				najgłębsze korzenie nie, ale przecież cała Hiszpania, ale nie
				tylko, całe Bałkany, to jest duży szmat kultury islamskiej, który
				został wpisany w dziedzictwo europejskie. Tak więc nie miałbym
				tutaj nic przeciwko temu.
 
 Olejnik: Ojciec Rydzyk
				ostatnio w Naszym Dzienniku mówił: Ta dzisiejsza Unia
				to system antyboski, przeciwko Bogu, redukuje Kościół do
				działań dobroczynnych, do zakrystii jakiegoś skansensu. Obecna
				Unia jest również przeciwko życiu dzieci poczętych, ludzi
				starszych, słabych, chorych.
 
 Pieronek: Zapewne
				jakaś część ludzi w Europie tak myśli, ale przecież Europa jest
				domem nas wszystkich i nie zabrania nam zarówno myśleć,
				jak i działać po swojemu, dawać świadectwo tym wartościom, które
				wyznajemy. Nie, ja nie podchodzę do Europy z lękami. Ja mam
				świadomość zagrożeń i nie mam zamiaru kryć tych zagrożeń przed
				tymi, którzy mnie o to pytają, ale to jest zadanie, to
				jest wyzwanie, a jeżeli zadanie i wyzwanie, to jest wszystko dla
				nas i nikt tego za nas nie zrobi.
 
 Olejnik: To jest
				jednoznaczne: te plany konstytucji znoszące Boga,
				chrześcijaństwo, jest to obraza rozumu i zdrowego rozsądku - tak
				mówi ojciec Rydzyk.
 
 Pieronek: Zostawmy go z
				jego rozumowaniem. Już niejedne rzeczy wypowiadał i ja tego
				poglądu nie podzielam.
 
 Olejnik: Czyli według
				księdza biskupa lepiej być w środku i walczyć o to, żeby
				preambuła wyglądała tak, żeby odpowiadała tym wszystkim, którzy
				są związani i z chrześcijaństwem, i z judaizmem, i z
				islamem.
 
 Pieronek: Po prostu dlatego, że taka jest
				Europa. To jest wspólnota wszystkich tych ludzi, którzy
				tu mieszkają, a nie jest to wspólnota jednorodna. I nie
				ubliża chrześcijaństwu, bo różne są wątki kultury. Zresztą
				proszę wczytać się w to, co mówił na przykład Ojciec
				Święty o Europie, także w Polsce, on wyraźnie wszystkie te wątki
				dostrzega, uznaje i nie pomniejsza przez to tej wizji Europy,
				jaką on ma.
 
 Olejnik: Czy według księdza biskupa
				politycy Ligi Polskich Rodzin powinni przeprosić Ojca Świętego?
				Apeluje o to arcybiskup Życiński.
 
 Pieronek: Boże
				drogi, u polityków przepraszam zjawia się bardzo rzadko
				i zjawia się zwykle bardzo późno. Myślę, że zaszli w dość
				ciasną uliczkę, z której nie ma wyjścia. Nie mam tutaj
				poglądu, czy przepraszać czy nie przepraszać, bo to jest walka, w
				której nie tyle chodzi o dobre obyczaje, ile o stołki. Tak
				więc jak dojdą do siebie, dojdą do tego, że po prostu przegrali,
				może im i ta myśl przyjdzie do głowy, żeby przeprosić.
 
 Olejnik:
				Czy według księdza biskupa to, co się dzieje w Polsce nie
				zniechęca Polaków do tego, żeby powiedzieć tak dla Unii
				Europejskiej?
 
 Pieronek: Jednych zniechęca, drugim
				przydaje skrzydeł, bo ostatecznie trzeba się z tego marazmu
				wydostać i chyba innego wyjścia nie ma jak wejść w jakiś
				organizm, który ma swoje wady, ale w gruncie rzeczy jest
				zdrowszy i ma silniejszą moc oczyszczającą niż nasz kraj,
				poczynający sobie dopiero od kilku lat w tej demokracji i
				pluralizmie.
 
 Olejnik: A jaka choroba toczy SLD,
				według księdza biskupa, a może w ogóle nie
				toczy?
 
 Pieronek: Myślę, że to jest normalna
				korozja. Korozja ma to do siebie, że toczy do końca.
 
 Olejnik:
				Toczy do końca, ale do jakiego końca?
 
 Pieronek:
				Rozpada się to wszystko.
 
 Olejnik: Właśnie. I co
				według księdza biskupa powinno się stać po 8 czerwca, jaki
				powinien być sygnał dla Polaków?
 
 Pieronek:
				Wie pani, ja już naprawdę przestałem się tym interesować w tych
				kategoriach, co się może stać, ponieważ nie widzę mobilizacji
				tych ludzi, tych sił, które mogłyby się temu w sposób
				rozsądny przeciwstawić. Mam nadzieję, że to się jakoś ułoży, ale
				rzeczywiście nie chcę pchać palców w te wszystkie
				rozgrywki, jakie mogą mieć miejsce. Może się rozpadnie parlament,
				może się zmieni premier, nie wiem. Ostatecznie trzeba umieć żyć w
				każdym systemie. Nie wynika z tego, że trzeba każdy system
				akceptować, ale trzeba umieć ułożyć sobie życie strzegąc tego, co
				dla człowieka jest wartościowe w każdej sytuacji.
 
 Olejnik:
				To jest strasznie pesymistyczne, co ksiądz biskup mówi.
				Czyli nie ma takich sił, które mogłyby wprowadzić w Polsce
				zmiany?
 
 Pieronek: Proszę pani, ja w tej chwili tych
				sił nie widzę, przynajmniej nie widzę ich zmobilizowanych do
				tego. Żeby wygrać wybory, żeby poprowadzić kraj, trzeba mieć
				jakąś siłę przebicia. Możliwe, że to się pojawi na polskiej
				scenie politycznej, bo bywały takie zjawiska - na przykład
				pojawienie się AWS było zupełnie zjawiskiem nagłym. Możliwe, że
				coś takiego nastąpi.
 
 Olejnik: Ale mamy takie partie
				jak Platforma Obywatelska, Prawo i Sprawiedliwość. Nie wierzy
				ksiądz biskup, że te partie mogłyby dokonać jakiś
				zmian?
 
 Pieronek: Ja wolę wierzyć w te wartości
				nadprzyrodzone, a tutaj chciałbym zobaczyć chociaż ludzką
				nadzieję, a nie widzę tego.
 
 Olejnik: Czy myśli
				ksiądz biskup, że gdyby nastąpiła zmiana na stanowisku premiera,
				to by coś się zmieniło, czy właściwie...
 
 Pieronek:
				Nie sądzę, żeby to wystarczyło. Tu jest potrzebna zmiana o wiele
				głębsza, przetasowanie zwłaszcza dotyczące sił parlamentarnych.
				Możliwe, że to kruszenie się SLD doprowadzi do tego, że na jej
				zgliszczach coś powstanie.
 
 Olejnik: Czyli
				najlepszym wyjściem byłyby szybsze wybory
				parlamentarne?
 
 Pieronek: Pani redaktor, ciągnie
				mnie pani za język w sprawach, na których ja się naprawdę
				nie znam.
 
 Olejnik: Dobrze, ale ksiądz biskup się
				zna na tym, czy w niedziele biskupi, księża powinni powiedzieć:
				chodźcie i zagłosujcie na tak, wyjść za to
				stanowisko?
 
 Pieronek: Ja powiem tak: przecież
				wszystkie dokumenty zarówno Episkopatu Polski, jak i
				teksty Ojca Świętego bardzo wyraźnie wskazują na tak, tylko nie
				dorzucają tej kropli, która mówiłaby: tylko tak.
				Każdy ma swój rozum.
 
 Olejnik: No właśnie, a
				dlaczego nie?
 
 Pieronek: Ja mówię bardzo
				wyraźnie, że tak, bo to jest dla Kościoła, dla Polski, dla
				Europy jedyne rozwiązanie, ale zostawiamy wolność. To jest ta
				furtka, której nie chcemy domykać, bo wydaje mi się, że
				Polacy mają rozum i potrafią zdobyć się tutaj na własną ocenę
				sytuacji. Pesymistom, ludziom zgorzkniałem, ludziom podszytym
				strachem, zostawiamy wolność. Trudno, niech będą takimi, jeśli
				takimi chcą być.
 
				
 
				
 powrót 
 
 
 |