powrót




Zagadka w NT cd.




Podejmuję ponownie temat poszukiwania zagadek w Nowym Testamencie (NT). Teksty ks.Mateusza pochodzą z http://ewangelie.w.interia.pl


Do poniższych zagadek 1-5 dodaję w tym miejscu odnośnik do omówienia obrazu Davida Ślub w Canie , w którym wyjaśniam zagadkę zamiany wody w wino . ( dopisane 23 grudnia 2010)



1/ Sól z ziemi uniesiona wiatrem


2/ Myśleniem wydłuża się o łokieć


3/ Usuń sobie oko


4/ Niewiniątka opuszczają Rachelę


5/ Proście, szukajcie, pukajcie, biegajcie







Sól z ziemi uniesiona wiatrem

na początek


Mat 5


13 Wy jesteście solą ziemi. A jeśli sól zwietrzeje, czym będzie

solona? Na nic się więcej nie przyda, tylko żeby była precz wyrzucona i

podeptana przez ludzi.



Tu mamy klasyczna zagadkę w formie pytania


Zaczyna sie stwierdzeniem, które w warstwie dosłownej nie ma sensu. Człowiek solą nie jest przecież .Ufając mówcy poszukujemy sensu i odnajdujemy go w przenośnym sensie. Zdaje się on (mówca) mówić: "To wasza obecność decyduje o o jakości pokoleń. Jesteście jak przyprawa, której jest mało ale bez której społeczeństwo utraciło by wartość jaką posiada."


Jest to więc sytuacja typu 'podpowiedź - interpretacja'.

Twórca tekstu podpowiada a my interpretujemy.


Jednak autor zaczyna dosłownie - “sól ziemi” to “sól z ziemi”, bo innej nie ma. Dalej też podąża w warstwie dosłownej , nas pozostawiając w warstwie przenośnej. Czym będzie sól solona - pyta dalej, jeśli zwietrzeje. Jeśli pominiemy to zdanie , unoszeni jak korek na fali, nie zauważając jego nonsensowności, ewentualnie próbując interpretować ją dalej przenośnie, zostaniemy uderzeni boleśnie treścią zdania trzeciego. Ponadto ominie nas rozwiązanie zagadki, bo została ona wcześniej postawiona.



Przeanalizujmy tekst.

Czym będzie sól solona ? - to jest oczywisty nonsens. Tu zostaje postawione pytanie zagadki. Poruszanie się w warstwie przenośnej nie jest tu możliwe. To jest zasadnicza wskazówka, która powinna skierować nas do warstwy dosłownej.


Przechodzimy do warstwy dosłownej. Dajemy odpowiedź: solą można tylko solić, pieprzem pieprzyć itd. Solić można tylko solą, cokolwiek byśmy chcieli solić.


Co znaczy pytanie "jeśli sól zwietrzeje " ? Czy sól wietrzeje ? Nie sól wilgotnieje i rozpuszcza się , bądź zachowuje trwałość w postaci suchej , wtedy nie znika. ''Wietrzeje'' może tu tylko oznaczać porwanie przez wiatr. Jeśli wiatr porwie sól z ziemi, będzie jej tam mniej. Orzekamy więc , że 'sól , która zwietrzała to sól porwana przez wiatr'.


Solenie soli to nonsens sam w sobie. Próba solenia soli porwanej przez wiatr to rzucenie za nią dodatkowej soli w powietrze, a ją z kolei znów wiatr porwie.

Ten proces wyrzucenia precz, czyli zmarnowania soli przez rzucanie i potem już opadłej na ziemię jej podeptanie, opisuje zdanie kolejne. "Na nic się więcej nie przyda, tylko żeby była precz wyrzucona i podeptana przez ludzi".


Rozwiązując zagadkę nie zostajemy uderzeni przez treść zdania trzeciego, które nie wydaje się sprawiedliwe w stosunku do osób, które w jakimś bliżej niesprecyzowanym sensie należały do elity. Ktoś , kto solą być przestał, bo może stracił swoje powaby , nie zasługuje tylko z tego tytułu na surowy los podeptanego i precz odrzuconego. To jakaś nowość w dziedzinie etyki i nonsens na gruncie nie tylko tamtej kultury.


Ostatecznie widzimy więc, że tekst ma znaczenie dosłowne a nie przenośne i brzmieć może tak:

Jesteście solą ziemi . Czym można uzupełnić sól , kiedy porwie ją wiatr , jeśli nie solą ponownie ? I wiatr też ją porwie , i okaże się daremnie wyrzucona , i będzie podeptana przez ludzi ?


Widać całkowity brak sensu przenośnego . Który był oparty na mylnym przekonaniu utraty przez sól jej właściwości w domniemanym procesie wietrzenia . Korzyścią ze zrozumienia jest uwolnienie się od wizji ''podeptania'' przez ludzi , no i także uwolnienie z pułapki zagadki , co jest tu celem głównym .









Myśleniem wydłuża się o łokieć

na początek




26 Wejrzyjcie na ptaki niebieskie, że nie sieją ani żną, ani zbierają do

gumien, a Ojciec wasz niebieski żywi je.

27 Czyż wy nie jesteście daleko ważniejsi niż one? A kto z was

obmyślając, może przydać do wzrostu swego łokieć jeden?




Zaczyna się postawieniem absurdalnego stwierdzenia: "nie sieją, nie orzą a żyją". Kilkuletnie dziecko mogłoby postawić takie pytanie, nie rozumiejąc róznicy między człowiekiem a zwierzęciem. Po pytaniu dziecka uśmiechamy się ze zrozumieniem i bierzemy się do tłumaczenia mu tych różnic. Absurd bierze sie stąd, że zadaje je mówca , który zajmuje pozycję mędrca. Nasz umysł otrzymuje więc sygnał do poszukiwania sensu w warstwie przenośnej. Coś chce przeciez powiedzieć istotnego - takie jest milczące założenie jakie robimy, próbując tekst zrozumieć .


"Czyż wy nie jesteście daleko ważniejsi niż one ? ". Kolejne pytanie (jeszcze nie zagadka).

Co to znaczy ważniejsi ? Może jest to odwołanie do stosunku Stwórcy do swoich stworzeń. Może to jest tylko sfera domysłów, które słuchacz snuje, poszukując sensu w warstwie przenośnej. Słuchacz już w niej tkwi po pytaniu pierwszym.

Jaką miarą jest wymierzona waga człowieka w stosunku do zwierzęcia ( tu do ptaków) tego tu brak. Zdanie to może pełnić funkcję miłego połechtania próżności "istot wyższych". Współczesna wiedza pokazuje jasno, że ważny jest ekosystem jako całość i że bez przyrody jako całości nie jesteśmy w stanie istnieć.


Kolejne pytanie:

"A kto z was obmyślając, może przydać do wzrostu swego łokieć jeden? "

To jest zasadnicza zagadka. Sygnałem jest tu dziwaczna forma gramatyczna.


W poprzedniej części, dotyczącej zagadek wyjaśniałem, że w zagadce mamy pozostawiony ślad, prowadzący do rozwiązania. Jest tak w odróżnieniu od kłamstwa, które zaciera wszystkie ślady , a jeśli je pozostawia , to przypadkiem.

Taki ślad w zagadce jest nikły i jego zauważenie jest próbą dla inteligencji słuchacza. Bowiem w tym wyjątkowym miejscu dokonuje się starcie dwóch umysłów, unysłu mówcy i umysłu słuchacza..


Koncentrujemy się na treści pytania. Jego część pierwsza jest dziwaczna: "A kto z was obmyślając". Tu pytanie jest urwane a fraza domaga się wskazania tematu obmyślanej rzeczy. Prawidłowo postawione pytanie brzmiałoby więc: "A kto z was obmyślając coś". ("Coś " , to mógłby być jakiś konkret.)

Zdanie mogłoby przybrać postać: "A kto z was obmyślając posiłek, może przydać do wzrostu swego jeden łokieć". Taki absurd jest jaskrawo widoczny i będzie odrzucony. " Odpowiedź brzmi więc: "Nikt". I to jest rozwiązanie.


Nikt z nas , obmyślając cokolwiek , nie jest w stanie dodać do swojego wzrostu łokcia ( ani nawet centymetra)







Usuń sobie oko

na początek


Mat 5


29 Jeśli więc prawe oko twoje gorszy cię, wyrwij je i odrzuć od siebie,

albowiem pożyteczniej jest tobie, aby zginął jeden z członków twoich, niżby

całe ciało twoje miało być wrzucone do piekła.




Pojawia się znany już motyw poruszania się autora w warstwie dosłownej , z jednoczesnym odesłaniem słuchacza do warstwy przenośnej. Mechanizm bazuje na zaufaniu słuchacza do mówcy.


Zagadka nie zostaje jawnie postawiona. Śladem jest wieloznaczność słowa "gorszyć" oraz obraz przenośny, który podpowiada wyrwanie oka z tego powodu, że jest ono łącznikiem z przedmiotem pożądania. Rozum mówi, że to nie oko nas gorszy , ale nasza rozwiązłość w sprawach obwarowanych prawem, więc nie oko należy wyłupić, ale należy narzucić sobie ograniczenia. Słowo “wyrwać” jest tu brutalne, medycyna posługuje się terminem “usunąć”.


Obraz jest brutalny ale działanie niewykluczone. Mówca porusza się bowiem w warstwie dosłownej. Termin "gorszyć" oznacza "psuć, obniżać wartość". Może być rozumiany dosłownie jako "psuć ciało" i przenośnie "psuć charakter".


Kiedy członek zaatakowany jest przez gangrenę odcina się go. Tak było jeszcze niedawno, nie znam w pełni dzisiejszego postępu medycyny. Amputacji dokonuje się jednak nadal. Jeśli więc zinterpretowaliśmy zdanie w warstwie przenośnej, nie rozumiejąc tego, że było wypowiedziane w dosłownej, przegraliśmy. Nie zrozumieliśmy zagadki. Nie zrozumieliśmy, że dotyczy ona psucia się ciała fizycznego.


Tekst ma więc taki sens:

Jeśli więc prawe oko twoje jest chore i zagraża twojemu życiu , odrzuć je od siebie , bo jest lepsza dla ciebie utrata jednego z twoich członków , niż utrata życia






Niewiniątka opuszczają Rachelę

na początek


Mat 2


18 "Głos słyszano w Ramie, płacz i krzyk wielki; Rachel płacząca synów

swoich, i nie chciała dać się pocieszyć, bo ich nie ma."



Rozpatrujemy według schematu podpowiedź - dopowiedzenie.


Przypatrzmy się drugiej części zdania:"i nie chciała sie dac pocieszyć, bo ich nie ma". Z dramatu części pierwszej wynika , tak przynajmniej zdaje się słuchaczowi, że synowie , których Rachela opłakuje, nie żyją.


Fraza "bo ich nie ma" mówi tylko o nieobecności synów ale nie stwierdza, że nie żyją - Rachela płacze z powodu nieobecności synów. Nie z powodu ich śmierci ale właśnie nieobecności, to stwierdza zdanie w warstwie dosłwonej.


Ta część jest jednak poprzedzona sygnałem o dramacie : "płacz wielki, Rachela opłakuje synów swoich" , tak więc słuchacz chętnie podpowiada, że Rachela płacze z powodu śmierci. Brak synów i płacz Racheli podsuwa myśl o ich unicestwieniu.


Jest to zagadka. Podpowiadając myśl o ich uniecestwieniu, daje się niewłaściwą odpowiedź.


Tekst mówi o jakiejś Racheli, której synowie są nieobecni a ona z tego powodu płacze. Jej płacz słychać w sąsiedniej miejscowości. Można stąd wysnuć wniosek o wielkiej tragedii, mylny jednak jak widać. Rachela była kobietą tak mocno przywiązana do swoich dzieci, że ich wyjazd spowodował u niej rozpacz. Znane są przypadki kobiet nie mogących rozstać się z dorastającymi dziećmi. Myśl o śmierci dzieci jest tu błędna. Nie odpowiedzieliśmy poprawnie na zagadkę.









Proście, szukajcie, pukajcie, biegajcie


na początek



Mat 7


7 Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; pukajcie, a będzie

wam otworzone.



Werset 7 zaczyna się od słowa "proście". To jest postawienie wymogu, mocne zasygnalizowanie czynności akceptowanej przez mówcę, ale nie

tylko. Towarzyszy mu od razu znak zapytania, bo nie zostaje sprecyzowana osoba, do której prośba ma być skierowana. Jest to nieprawidłowa forma

gramatyczna. Prawidłowo byłoby np. "Proście mnie" czy też "proście Boga" moze "proście króla", może "proście siebie wzajemnie". Za wskazaniem osoby musiałoby by pójść precyzyjne określenie warunków, jakie trzeba spełnić , by prośba została uwzgłędniona. Ale nie o to tu chodzi


Jeśli zatrzymamy sie więc od razu na wstępie i zapytamy "Proście - ale jak, kogo ?" to nie ominiemy zagadki. Nieprawidłowa forma, dziwaczność formy jest wskazówką, która zauważona prowadzi do rozwiązania zagadki.


Ale jeśli nie zachowamy czujności, to za słowem proście mamy zaserwowane nowe fałszywe prawo , "proście a będzie wam dane". To pseudoprawo wchodzi do zbioru wiedzy, chociaż jest na tyle absurdalne, że stało sie przedmiotem pokpiwań. A jednak z powodu nierozwiązania zagadki zaistniało.


Idąc za ciosem , mówca w identyczny sposób piecze trzy pieczenie na jednym ogniu. "Szukajcie" - gdzie ? Brak wskazania, nowe pseudoprawo "szukajcie a znajdziecie". "Pukajcie" - do kogo ? , brak wskazania, nowe pseudoprawo "pukajcie a będzie wam otworzone".


Mamy trzy zagadki w jednym wersie.Kto ich nie rozwiązał, będzie musiał odtąd borykać się z tymi twierdzeniami, poszukując ich realizacji. Tu dotykamy sfery skutku przegrania w walce na zagadki . To nie jest tylko skutek agonalny, opisany przeze mie w części poprzedniej. Skutkiem jest tu także zafałszowanie widzenia rzeczywistości.



na początek