29 września 2003 11:15
Wstępna zgoda
Mój komentarz
Dowiadujemy się o czymś tak osobliwym jak 'wstępna akceptacja' rządu. 'Niby pojęcie' o nieokreślonym zakresie znaczeniowym. Nie wiemy , co powiesz ( bo nie czytaliśmy z braku czasu zapewne, zresztą 'co nagle , to po diable') , ale będzie ładnie, jeśli powiemy , że się zgadzamy , a potem, za jakiś czas, popatrzymy sobie na to , co napisałeś i wtedy powiemy ... no, jeśli wtedy powiemy, że się nie zgadzamy (zresztą kolego , jakbyśmy mogli cię tak potraktować) , to już nie będzie to wyglądało tak ładnie.
Proponuję zastosować wtedy 'wynalazek Jakubowskiej'. Wtedy nie trzeba pisać sprostowania. Wystarczy wydać komunikat o błędach technicznych, które wkradły się do raportu Hausnera. To może zasadniczo zmienić dotychczasowe niepraktyczne obyczaje żmudnego tworzenia programów, konsultowania ich z zainteresowanymi , a następnie dyskutowania na posiedzeniach.
Rząd będzie mógł wstępnie akceptować pomysły każdego ministra, zanim one przyjmą jakikolwiek kształt i tym samym naród będzie widział jak na dłoni, jak rząd zachwyca się sam sobą. Ilość zachwytów nad sobą może w ten sposób stać się ogromna, co będzie można zaprezentować na krzywej wzrostu, i co stanie się dowodem nieustannego doskonalenia się jakości rządu. Rząd będzie piękniał nam w oczach. Zachwyt narodu okaże się wtedy zbyteczny.
Prasa doniesie na przykład, że : minister taki to a taki myślał - wczoraj, przy goleniu. Rząd dał wstępną akceptację narodzonej w tym akcie myślenia koncepcji ( można dodać efektowny przymiotnik 'strategicznej', jeśli to golił się minister Obrony) i ogłasza to publicznie.
Jak to pięknie brzmi: 'Rząd dał wstępną akceptację dla koncepcji strategicznej ministra Obrony, z którą zapozna się szczegółowo za miesiąc na specjalnym posiedzeniu' - ach, jakiego pięknego mamy ministra Obrony.