powrót



Wszystko na "N"

Józefa Hennelowa
Zastępca redaktora naczelnego "Tygodnika Powszechnego"

Nie, nie zadaję sobie pytania, dlaczego to właśnie "Gnój" Wojciecha Kuczoka dostał w tym roku najbardziej prestiżową nagrodę literacką w Polsce, ani też, dlaczego szwedzki komitet Nagrody Nobla postanowił tym razem uhonorować autorkę "Pianistki". Wolność wyboru musi być zachowana, a ja nie utożsamiam się z żadnym ze środowisk, które w ten sposób kształtują kryteria literackiego gustu w Polsce i na świecie: nie jestem specjalistą, fachowcem, znawcą, nikomu nic do moich prywatnych upodobań, więc i mnie nic do tych werdyktów, jak najbardziej oficjalnych.

Jeżeli coś sprawia mi dotkliwą trudność, to z jednej strony zrozumienie tekstów pisanych zaraz po Noblu przez znawców właśnie (przykładem choćby artykuł Anny Kiejny w ostatnim -Plusie-minusie-), z drugiej zaś uporczywa ciekawość, co też dostarczyło takiej satysfakcji czytelnikom Kuczoka, że w plebiscycie także oddali przeważającą cześć głosów na jego książkę właśnie. Nie przekonuje mnie entuzjazm nastoletniej laureatki najlepszej recenzji, wybijający walory prozy Kuczoka. One przecie są zawsze -po coś-, więc jeśli zachwyt dziełem, to i chęć wracania do niego, żeby - no właśnie, żeby jeszcze raz wejść w świat pisarza, bo jeśli zachwyt, to i chęć pozostania, zadomowienia się, odkrywania poprzez język coraz nowych rejonów tego świata, przynoszących niespodzianki warte naszej uwagi, naszego skupienia, rezonansu wreszcie. Chciałoby się wiedzieć, jaki świat z tych odkrywanych kolejno przez Kuczoka był czytelnikom tak szczególnie bliski? I w którym nie tylko mogą wytrzymać, ale do którego chcieliby powracać, a nawet zostawać tam na dłużej?

Odkładając przeczytany właśnie 'Gnój' wiem - dla siebie oczywiście - to jedno tylko: że nie będę chciała nigdy więcej wrócić do tych kartek. Nie mam po co. Ten finał: dom rodzinny zalewany szambem, i trup koszmarnego ojca z martwymi ustami pełnymi błota, przekracza moje poczucie sprawiedliwości w stopniu tak dotkliwym , że - nie tracąc z pamięci ani jednej kartki, ani jednej sceny z całej powieści - nie potrafię przyjąć do wiadomości takiego osądu narratora, ale i pisarza także. Nie odnajduję w sobie współbrzmienia z jego potrzebą wysadzania w powietrze, w ten właśnie sposób, całego własnego świata, po to, by ogłosić w ostatnim zdaniu własny także niebyt, zawiniony przez najbliższego człowieka.

O tegorocznej laureatce Nobla można było - po pierwszym szoku, trwającym zaledwie godziny - czytać kolejno coraz bardziej efektowne komplementy, doszukujące się w jej podobno obscenicznych tekstach coraz większej i coraz bardziej imponującej mądrości. -Za obnażanie prawdy i szydzenie ze stereotypów nie lubią Elfriede Jelinek jej rodacy- - napisała Anna Kiejna. Potem to jeszcze uściśla: -Nic dziwnego, nikt nie lubi , gdy prosto w twarz, pozbawionym pruderii językiem unaoczniać i wypominać mu jego małostkowość, zakłamanie, antysemityzm, pogardliwy stosunek do emigrantów, powierzchowną wiarę, uporczywe tkwienie w przestarzałych hierarchiach, niemyślenie, powstałe z własnej winy ślepe poddaństwo wobec zastałych idei, porządku i tzw. autorytetów-. Brzmi to wręcz oszałamiająco i pewnie ma na celu skłonić tych, którzy np. w Polsce parę lat temu odrzucili 'Pianistkę' jako nieporozumienie literackie i kulturowe, do skruchy i uderzenia się w piersi. Może ktoś to zrobi faktycznie, potęga Nagrody Nobla jest wielka.

Mogę jednak pozostać przy swoim, w całkowitym zresztą poczuciu mijania się z dniem dzisiejszym i pogłębiającej się własnej anachroniczności. Moją prywatną 'Nike' dostał w tym roku Ryszard Przybylski za 'Krzemieniec':-, książkę piękną i smutną, która boli, bo opowiada o 'zwyciężonych' i ich dramatycznym sprzeciwie, ale także przegranych - a wszystko w imię czegoś, z czego ani samemu, ani w imieniu własnego narodu nie zechce się zrezygnować za żadną cenę. Kiedy zaś przeglądam kalendarium Nagród Nobla dla kobiecej twórczości, natrafiam m.in. na Sigrid Undset i jej 'Krystynę' - wielką opowieść o grzechu, miłości i odkupieniu. Nie chce się wierzyć, że kiedyś to takie światy były tworzone i nagradzane, wprawdzie w ubiegłym stuleciu, ale przecież jeszcze niespełna sto lat temu; są tacy którzy do tamtej epoki jeszcze sięgają pamięcią...



powrót