powrót




Zagadka w NT cd.





Swoja żona we śnie Józefa

Znana modlitwa






Swoja żona we śnie Józefa




Mat 1


20 Gdy zaś o tym myślał, oto Anioł Pański ukazał mu się we śnie, mówiąc:

Józefie, synu Dawidów, nie bój się przyjąć Maryi, małżonki swej; albowiem co się w niej poczęło, z Ducha Świętego jest.



Józef ma sen, w tym śnie postać zwana Aniołem mówi do niego. Obraz jest nierealny jak z natury nierealny jest sen. Józef otrzymuje radę, by się nie bał.

Z wcześniejszego tekstu wiemy, że powodem lęku Józefa była świadomość, że Maria jest w ciąży. Tam jest mowa, że był on sprawiedliwy a to oznacza, że nie wolno mu było pożądać żony drugiego mężczyzny. Przykazanie z Dekalogu mówi


Moj II 20.17 "Nie pożądaj domu bliźniego swego, nie pożądaj żony bliźniego swego ani jego sługi ...".



Skoro Maria była w ciąży, to wnioskował on, że jest czyjąś żoną. Stąd powziął myśl, by ją oddalić. Skomplikowany jest tekst, opisujący zaskoczenie Józefa tą sytuacją,



18 Z narodzeniem zaś Chrystusa tak było: Gdy była poślubiona matka jego Maryja Józefowi, pierwej nim się zeszli, znaleziona jest, jako mająca w żywocie z Ducha Świętego.



Z tekstu wynika, że Maria zataiła ciążę. Odbył się więc ślub, po czym ona wyjawiła mu swoją ciążę (lub może on to dostrzegł) po czym on wprowadził ją -"zeszli się" - do swojego domu. Interpretując słowa "pierwej nim się zeszli znaleziona jest" jako, "zanim ją wprowadził do domu dowiedział sie o jej ciąży" rozumiemy, że pojął ją za żonę i pomimo tego, że dowiedział sie o jej ciąży, to jednak wprowadził ją do swego domu. Tu mógł sie powstrzymać, bo być może padł ofiarą oszustwa z jej strony, a z całą pewnością winna była ona tu zatajenia. Małżeństwo było więc nieważne. Ojciec dziecka w każdej chwili mógł się o nią upomnieć a jego skarżyć.


Widzimy więc człowieka o rzekomo mocnych podstawach moralnych w trudnej dla niego sytuacji życiowej. I nagle ten moralny mężczyzna, który odczuwa silne wątpliwości i boi się, odrzuca precz swoje wątpliwości i stojące za nimi wychowanie, bo przyśniła mu się postać nakłaniająca go do tego.


Do czego nakłaniał Anioł Józefa ? Anioł powiedział "nie bój się" i "przyjąć Marii małżonki swej" i "albowiem co w niej jest, jest z Ducha".


Wątpliwości Józefa nie brały się z nieświadomości źródła ciąży Marii ale z samego faktu tej ciąży. Tak więc podanie żródła ciąży nic nie zmieniło w sytuacji Józefa. Relacja ze snu Józefa nie podaje powodu zaniku jego lęku.Tego sami musimy się domyślić.


W tekście pojawia się mylące "albowiem". "Albowiem" sugeruje, że jakaś niezwykłość Ducha powoduje zawieszenie sprawiedliwości Józefa ( To jest warstwa domyślna.) Ta myśl o niezwykłości Ducha, podkreślona słowem Święty, weszła do warstwy domyślnej słuchaczy, jak to wiemy z historii. A jednak ta informacja nie mogła być pzyczyną zaniku lęku. Nie było ważne, kto jest ojcem,

on bał się faktu, że jakiś ojciec wogóle istnieje.


Ale przed "albowiem" jest jeszcze "przyjąć małżonki swej". Wydaje się, że Józef reaguje opiekuńczością na zwrócenie mu uwagi, żeby przyjął Marię, swoją małżonkę.

Dla nas kapitalne znaczenie ma tu odrębność znaczenia słowa "twoja" od znaczenia słowa "swoja". Gdyby Anioł powiedział "nie bój się przyjąć małżonki twojej", potwierdził by słowem "twojej", że jest ona jego żoną. Byłby to akt przyznania racji Józefowi przez Anioła. Anioł pokazał by się tutaj jako postać niesprawiedliwa.

Anioł "wie", że nie jest ona jego żoną, że Józef wziął on ją nieprawnie, więc by w zagadce nie było kłamstwa, Anioł musi powiedzieć "nie bój się przyjąć Marii, małżonki swej". "Swej" oznacza tu "przyswojonej przez ciebie".

Przyswoić, uczynić swoim można nieprawnie, zawłaszczając czyjeś mienie. Anioł nie popełnia więc błędu.


Co wiec robi Anioł ? Zwracając Józefowi uwagę, by ten przyjął żonę "swoją" powoduje uruchomienie u Józefa głęboko tkwiących w nim pokładów silnych uczuć opiekuńczych i poczucia odpowiedzialności za kobietę. Na słowo "żona", u Józefa te uczucia biorą górę nad wątpliwościami.

Przy tym, najpewniej termin "żony swej" odczytał on jako "żony twojej".


Józef mógł podjąć inne działania, by pomóc Marii, najwyraźniej opuszczonej przez Ducha. Pod wpływem Anioła wybiera najgorszą z możliwości, zatrzymuje Marię u siebie w domu, czym okazuje na zewnątrz, że przyjął ją za żonę.


Anioł, który w tak wyrafinowany sposób formułuje swoja wypowiedź, popycha Józefa do dokonania najgorszego wyboru. Działanie Anioła jest działaniem kusiciela. Autor tekstu opisuje akt kuszenia człowieka sprawiedliwego do dokonania przestępstwa zawłaszczenia czyjejś żony. Dokonuje się to z użyciem pozytywnych cech Józefa , jaką była jego zdolność do odczuwania uczuć opiekuńczych. Dodakowo wyjaśnia to dalszy tekst, z którego dowiadujemy się, że do urodzenia dziecka nie zbliżył się do Marii fizycznie.


Tematem zagadki była przyczyna nagłej zmiany postanowienia Józefa , by oddalić Marię. Warstwa domyślna wskazywała na nadzwyczajne cechy Ducha. Warstwa dosłowna ukazała mylną interpretację przez Józefa słowa "swoja". Anioł Pański ukazał oblicze kusiciela.


Takie jest rozwiązanie zagadki.


Dla wyjaśnienia trzeba dodac, że anioły w Biblii zwanej Starym Testamentem nie zajmowały sie kuszeniem. Przynosiły różne wieści i chroniłly ludzi przed niebezpieczeństwami.








Znana modlitwa


na początek


Mat6

6.9 Wy tedy tak się modlić będziecie: Ojcze nasz, któryś jest w niebiosach! Święć się imię twoje. Przyjdź królestwo twoje.

10 Bądź wola twoja, jako w niebie tak i na ziemi.

11 Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj.

12 I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom.

13 I nie wódź nas w pokuszenie. Ale nas zbaw ode zlego. Amen.




Warstwa dosłowna


Termin "Ojciec nasz" czyli "wspólny", autor traktuje jak pojęcie puste , nie ma kogoś takiego. Termin "Ojciec wspólny" stawia na równi z terminem "Nikt". Mówiąc słowa "któryś jest w niebiosach " stwierdza on "Nikt jest w niebiosach". Jest to zdanie prawdziwe, ale stąd wynika stwierdzenie, że niebiosa są puste.

W tym kontekście cały werset 10 jest pustym zwrotem donikąd. "Bądź wola twoja jako w niebie tak i na ziemi" oznacza po prostu "nikt" ma zero woli na ziemi jak i w niebie.

Zalecenie takiej modlitwy zapewnia mówcy, że wierni staną "przed ścianą" i będą całkowicie od niego zależni. Polega to na tym , że sens wprawdzie nie zostaje uświadomiony, ale zaczyna oddziaływać powodując poczucie osamotnienia.


Tu trzeba dodać uwagę o kapitalnym znaczeniu, Zdanie w sensie przenośnym , podsuwające skojarzenie z bogiem jest fałszywe. Jesli ktoś pomyślał, że "Ojciec nasz" to Bóg to wpada on w pułapkę. Użyto tam bowiem słowa "jest". W judaiźmie nie tworzy się wizerunków Boga, nie ma wyobrażeń jego postaci. Bóg Izraelitów zawsze przejawiał się poprzez działanie. Definiuje się go poprzez czyny. Nie mozna o nim powiedzieć "jest", bo to słowo oznacza odwołanie się do bytu istniejącego.


Prawdziwe byłoby za to zdanie, gdzie termin "ojciec" można byłoby rozumieć w sensie przenośnym: "Ojcze nasz ,który sprawiasz, że żyjemy i który podtrzymujesz nas przy życiu". To jest zdanie prawdziwe. Mówimy o Bogu wymieniając jego czyny, ale nie wskazując go słowem "jest". Co dalej ?


11 "Chleba naszego powszedniego". Pojawia sie termin "chleb powszedni" dzisiaj rozumiany potocznie jako chleb zwyczajny, codzienny i jest to sens przenośny tego terminu. Pochodzi z warstwy przenośnej i takie jego rozumienie utrwaliło się powszechnie.

Termin jednak nie jest zwyczajny, został stworzony a interpretacja późniejsza pochodzi już od nas. Odczuwamy jego dziwność. Jest to trop do kolejnej zagadki.


Warstwa dosłowna. "Po-wsze-dni", czyli po wszystkie nasze dni , czyli chleb, który mamy otrzymać w ciągu całego życia. Jest to echo twierdzeń o błogosławieństwie Boga "a wszystko co mamy, mamy od niego". W tradycji uważano, że Bóg jest wszechmocny, a wszystko co czynimy, to czynimy z Jego woli.

W warstwie dosłownej postawione zostaje tu absurdalne żądanie " Daj nam dzisiaj chleb ten, który planujesz dać nam w całym naszym życiu". Tak jakby ktoś mówił: "skoro jesteś wszechmocny zrzuć przede mną te tony chleba, które zjem w ciągu mego życia". Jest to arogancja, tutaj włożona podstępnie w czyjeś usta. Jest to arogancja w stosunku do Boga: "Popatrz do czego doprowadziłem twoje stworzenie. Mam nad nim taką władzę, że doprowadziłem ich do wypowiadania w twoim kierunku absurdów."

Jest to naigrawanie się również z tradycji, ale także ze sluchacza. Zawsze zwracając się do boga mamy szansę być wysłuchani. Jednak wypowiadając dziwaczne pomysły niszczymy taką szansę. Modlitwa zamienia się więc w bełkot. Ci, którzy to mówią staja się ofiarami. Szansa nawiązania kontaktu z bogiem została zniweczona.


12 "I odpuść nam nasze winy, jak i my odpuszczamy naszym winowajcom"


Tu pojawia się znak zapytania. Pojawia sie porównanie odpuszczania winy przez Boga i przez człowieka.

Odpuszczenie winy człowiekowi przez człowieka, jeśli jest mozliwe, może mieć różne znaczenie i to pozostaje warstwą domyslną słuchaczy.Umysł słuchacza zostaje skierowany ku warstwie domyślnej i w niej poszukuje sensu.


Jak rozumieć termin "nasi winowajcy"? Nasi winowajcy to mogą być winowajcy z naszego otoczenia a odpuszczenie może dotyczyć zbagatelizowania ich win wobec innych ludzi.

Znaczenie dosłowne jest więc takie: "Zlekceważ nasze winy bo i my lekceważymy winy innych wśród nas".

Jest to zbliżone do praktyki powszechnej. Często bagatelizujemy występki innych z naszego otoczenia. Jest to oczywiście niedobre. Współcześnie wielu ludzi starej daty ubolewa nad tym, że osobnicy, którzy dawniej byliby wygnani z towarzystwa dzisiaj są w nim przyjmowani. "Przed wojną" było w zwyczaju nie podawać ręki przestępcy. Dzisiaj prezydent deklaruje, że on poda rękę każdemu. Człowiek, który w proteście oświadcza gotowość podania nogi, zostaje napiętnowany jako gwałciciel dobrych obyczajów.


Dobrowolny kontakt fizyczny czy towarzyski jest przejawem akceptacji dla człowieka, w tym dla jego życia, dla jego postępowania. I odwrotnie, cofnięcie takiej akceptacji, w opisanych wyżej formach, jest daniem sygnału o braku akceptacji. I jest to dobre.


Powtórzę zatem warstwę dosłowną : "Zlekceważ nasze winy bo i my lekceważymy winy innych wśród nas". Oznacza to jednak "jesteśmy występni, więc ty, podobnie jak my, nie zwracaj uwagi na nasze występki".



Cała modlitwa okazuje się więc po wersie 9-tym pustą przemową. Mówca wydaje się sam bawić się absurdem, który stworzył. Prześledźmy to ponownie.


Po stwierdzeniu, że "nikt" jest w niebie w wierszu 9 poleca on dalej mówić:


10 niech się spełni twoja wola jako w niebie tak i na ziemi


potem wymyśla adsurd:


11 zrzuć tu i teraz wszystko co zjem przez całe życie


potem, chyba przypomina sobie, że przemawia do takich, co chcą uniknąć kary

dodaje więc ironicznie:


12 zlekceważ nasze winy, jak my lekceważymy winy innych wokół nas


na koniec zaś dodaje zagadkowe:


13 I nie wódź nas na pokuszenie. Ale nas zbaw ode złego.



Bóg Abrahama i Mojżesza nigdy nie zajmował sie kuszeniem. Wbrew powszechnej opinii nie jest więc to zwrot do Boga Żydów.

Jest to zwrócenie się do kusiciela, który jednocześnie jest traktowany jak pan "złego". On jest kusicielem a jednocześnie ma on moc powstrzymania "złego". By użyć obrazowego porównania, w ten sposób można by zwrócić się do właściciela sfory złych psów, które może on trzymać, lub nie, na uwięzi.


Takie jest rozwiązanie zagadki znanej powszechnie modlitwy.





Podsumowanie


Ostatnia zagadka zamyka cykl rozwiązanych przeze mnie zagadek. Ilość ukazanych faktów dostatecznie wyraźnie dokumentuje charakter NT. Modlitwa pochodząca z dalekiego wnętrza NT bo z księgi 6-tej, wyraźnie zwieńcza cały cykl. Charakteryzuje ją swoboda w doborze środków i znamienny zwrot kończący, skierowany do obiektu adoracji autora. Słuchacze , pozostający w nieświadomości zachowali w tym wzlędzie niewinność.


Zagadek nie jest ani za dużo, ani za mało , ale tyle ile trzeba. Ich liczba wynosi 44.






na początek